INTEGRACJI ŚRODOWISKA EMERYTÓW I RENCISTÓW WOJSKOWYCH

INTEGRACJI  ŚRODOWISKA  EMERYTÓW I RENCISTÓW  WOJSKOWYCH

 

 Józef Wójcik

 

 

W niniejszych przemyśleniach szczególnego znaczenia nabiera ogólne  narzekanie środowisk emerytów i rencistów wojskowych na brak solidarności i wzajemnej więzi.                                                                         W tej materii już tylko  pobieżne spostrzeżenia prowadzą  do pytania: Jakie cechy, mające wpływ na ową solidarność i więzi, charakteryzują to środowisko?  Czy łączą ich wspólne cele, idee właściwe społecznościom wspólnot obywatelskich,  religijnych, o zbliżonych zainteresowaniach? Albo więzy tradycji zawodowych?  Czy w ogóle stanowią wspólnotę  mimo wcześniejszego trwania w hierarchicznym systemie struktur i w dyscyplinie?                                                                                                                                              Wydaje się, że problem jest wielowarstwowy i wielopłaszczyznowy.  Wystarczy wymienić  tylko  sfery społeczne, materialne, psychologiczne, światopoglądowe, polityczne, demograficzne, geograficzne.     W czasie pełnienia służby wojskowej, obecni emeryci, z mocy prawa o dyscyplinie mieli bardziej ograniczoną wolność niż reszta społeczeństwa. A funkcjonowanie w warunkach usankcjonowanej zwierzchności i podległości nie stwarzało przesłanki równości. Zasada równości mogła urzeczywistniać się jedynie na płaszczyznach o zbliżonych stopniach wojskowych i stanowiskach służbowych.

 

W życiu codziennym można dostrzec, że z jednej strony emeryci  niżsi rangą, słabiej uposażeni i w większości z garnizonów prowincjonalnych, uwolnieni – na  emeryturze z podległości i dyscypliny pragną psychicznie odreagować urzeczywistnienie własnej wolności. W ich podświadomości wytwarza się naturalne demonstrowanie nie tyle równości co niezależności, nawet niekiedy z nutą antypatii do części byłych przełożonych. Ta grupa emerytów w zasadzie zamyka się w swoim gronie, poszukuje indywidualnie własnych rozwiązań i nie oferuje niczego na rzecz spójności całego środowiska. Najwyżej oczekuje na intratne propozycje ze strony  emerytów ze szczytów władzy wojskowej.

 

Z  kolei byli zwierzchnicy wojskowi dalej uważają, że posiadają  monopol na wiedzę, władzę, że dalej – niejako  z urzędu,  należy im się atencja byłych podwładnych. Nadal mentalnie się od nich dystansują i oczekują uległości ( nie tylko zwykłego szacunku) z ich strony.

Nadto elity w nowej rzeczywistości politycznej, na oczach swoich byłych podwładnych, porzuciły imponderabilia minionego okresu.  Koniunkturalnie zmieniły swoje idee, opcje polityczne, światopogląd. Zdradziły w ten sposób swoich byłych podwładnych, których wcześniej za tą odmienność z dużą bezwzględnością represjonowały i szykanowały.                                                                                                                            Elity mieszkające z reguły w dużych miastach ochoczo zaakceptowały bardzo korzystną dla  nich metodę uwłaszczenia mieszkań. Nie podjęły też żadnych działań by  majątek wojskowy prywatyzować wg zasad prywatyzowania zakładów pracy z uwzględnieniem załogi.

W efekcie  niżsi rangą kopali łopatą rów nieufności z jednej strony, a dostojnicy z drugiej – koparką go poszerzali. W istniejącej rzeczywistości okazuje się, że elity nie dysponują przesłankami, za którymi pójdzie większość. W sporach o sfery wpływów są  wewnętrznie skłócone i dreptają  w miejscu. Żadna z elitarnych grup nie ma pomysłu jak bryłę ruszyć z posad.

Nadal proponują struktury, spotkania, imprezy według  wzorów z okresu służby wojskowej. Kontestują decyzje aktualnych władz państwowych i wojskowych.  Porażają fasadowością. Nie rozumieją, że środowisko emerytów pragnie zapomnieć o „odprawach służbowych”, że jest już nieczułe na frazesy o patriotyzmie, poświęcaniu się dla „tego kraju”, dla Polski, Ojczyzny. Owszem – to  też, ale środowisko to oczekuje przede wszystkim konkretów o treści egzystencjalnej, a  nie markowanych – napuszonych deklaracji.

Odstręcza to, w dużym stopniu, nowych emerytów do łączenia się i uczestniczenia w istniejących organizacjach powstałych niekiedy na początku lat 80 – tych  ubiegłego stulecia. Ci emeryci i renciści pragną „odpocząć” od specyfiki pracy zawodowej.                                                                                             Z tego względu i z powodu naturalnych ubytków kurczy się liczebność tych organizacji, a zatem i ich możliwości.

Według badań Aegon PTE – „Gazeta Polska Codzienna” Polacy po przejściu na emeryturę najbardziej obawiają się choroby, biedy, niepewności. Dotyczy to także emerytów wojskowych.                                                                                                                           Według tego badania blisko połowie ankietowanych bycie emerytem kojarzy się z chorobami, niespełnieniem, niezadowoleniem, a jedna trzecia uważa, że na emeryturze czeka ich bieda.                          Do tego coraz trudniejsza sytuacja finansowa sprawia, że ponad dwie trzecie nie ma alternatywnego planu emerytalnego np. własnych oszczędności.

Może  podobne badania tylko dla środowiska wojskowego pomogłyby sprecyzować oczekiwania na emeryturze i odpowiedzieć na wiele pytań? Znaleźć  realne cele, które  przekonałyby  większość  do wspólnego działania? Dalej to już tylko konkretne wskazanie – co, gdzie i kiedy może zostać osiągnięte dla dobra tego środowiska oraz jak, czym i w jakim czasie mogłoby być zrealizowane.                                                                                                                              Konieczne wydaje się przy tym stworzenie  klimatu wzajemnej bliskości, braterstwa, koleżeńsko – zawodowej sympatii na wzór innych, powszechnie znanych, wspólnot.                                                               To właśnie oczekiwanie od emerytów wywodzących się z centralnych władz wojskowych.                                                                                                                             Sugestia do odniesienia się w badaniach tylko do środowiska wojskowego wynika ze specyfiki wykonywanego zawodu, uwarunkowań prawnych, lokalizacyjnych, także  nie zawsze zbieżnych celów z innymi środowiskami emeryckimi. Obserwacja relacji z tymi środowiskami potwierdza wzajemne zdystansowanie.

Wszelkie zorganizowane formy (organizacje) mogłyby być ośrodkami zjednoczenia i sposobem nawiązywania bliskich relacji dla wspólnych celów i idei, wzajemnej pomocy, którymi wszyscy są zainteresowani w aktualnych warunkach i okolicznościach egzystencjalnych.

Być może, że troska o zapewnienie stabilności na emeryturze, o zdrowie i nadzieja, że  w trudnych sytuacjach życiowych przybędzie pomoc to właśnie to  na co czeka środowisko emerytów i rencistów wojskowych. Dotyczy to także nowych i przyszłych emerytów i rencistów albowiem Państwo, jak dotąd, takiej stabilności i opieki nie zapewnia, a może być gorzej.

Niniejsze uwagi i spostrzeżenia absolutnie nie wyczerpują tematu. Jedynie go sygnalizują. Przedstawiają  jednostkowe przemyślenie, z którym niekoniecznie należy się zgadzać. Każdy wszak ma prawo do własnego poglądu. Wydaje się jednak, że mogą one stanowić przesłankę do jego rozszerzenia i pogłębienia albo przedstawienia w zupełnie innym wymiarze dla korzyści omawianego środowiska.

 

Wydaje się, że powyższe – skrótowe – refleksje i przemyślenia można zakończyć konkluzją, iż ze wszystkiego co ludzie mogą sobie darować, nie ma niczego większego i świętszego o co można zabiegać, niczego co byłoby trudniejsze do zdobycia, wspanialsze do przeżycia – niż braterska pomoc  bliźniemu w potrzebie.

Józef Wójcik

Comments

  1. Klub Inteligencji Polskiej says:

    W ostatnich dwóch dekadach politycy zrobili więcej niż od nich oczekiwano, ale na polu podziałów środowiskowych. Autor trafnie ocenił środowisko wojskowe, ale podobnie jest również w policji, u prawników, czy nauczycieli. Każdy kolejny miesiąc, kolejne reformy/ redukcje etatów / spowodowały, że liczą się tylko ci, którzy pracują / służą/, natomiast emeryci, a szczególni ci najmłodsi, często wyrzuceni z pracy i pozbawieni innych zajęć, stali się najbardziej wrogim elementem w swoich profesjach. Często można odnieść wrażenie, że jest to celowe pociągnięcie polityków / wszystkie opcje /, aby ręcznie sterować tym skłóconym elektoratem.
    Powszechnie stosuje się zatrudnianie wybranych emerytów na dodatkowe etaty, ale tylko w tym celu, by jeszcze bardziej skłócić środowisko, a jednocześnie by szermować hasłami o zainteresowaniu losem emerytów.
    Emeryci to drzemiąca armia, której aktywność i determinacja jednym palcem jest w stanie zdmuchnąć obecny rząd, a tylko braki wiary i zaściankowość postępowania umożliwiają propagandzie na wyciszeniu ich możliwości.
    Ale zapewne to długo już nie potrwa.
    Tadeusz Polak

  2. Klub Inteligencji Polskiej says:

    Co się tyczy komentarza do artykułu kol Wójcika, opublikowanego na tej stronie, to powiem wprost, bardzo mi się podoba ta wypowiedź, bowiem jest ona pierwszą ,jeśli mnie pamięć nie myli, która tak rzeczowo i prawdziwie oceniła nasze wojskowe środowisko. Według mojej wiedzy i doświadczenia z 46 letniej służby wojskowej oraz 23 lat pobytu w stanie spoczynku, kol Wójcik bardzo trafnie ocenił nasze środowisko od generałów do sierżantów włącznie. Obserwując środowiska (korporacje) np. lekarzy , adwokatów, sędziów ,prokuratorów, to byli żołnierze zawodowi są daleko w tyle. Przykładem tego może być postawa oficerów z Wojkowych Biur Emerytalnych, którzy zamiast okazywania życzliwości swoim byłym kolegom ,często chcąc przypodobać się swoim przełożonym, na pokaz robili wszystko, aby nam utrudnić dochodzenie naszych spraw w sądach w sprawach emerytur. Byłem i ja w sądzie i opisałem to w Weteranie….w 2011 i jak nas potraktowano . w dużej mierze zasługa kolegów z WBE zarówno tych w mundurach, jak i tych co dorabiali sobie do emerytury. Jak można wymagać od osób nie związanych z wojskiem ,aby nas szanowano ,jeśli nasi koledzy w służbie czynnej uważają nas za “komuchów” i ‘trepów”, chociaż sami w poprzednich latach takimi ,przynajmniej w odczuciu wielu naszych obywateli takowymi byli. Ale jak mówi stare polskie porzekadło ‘Nie pamięta wół ,jak cielęciem był”. I to dotyczy byłych i obecnych jeszcze w armii ,generałów ,pułkowników i innych szarż. Niektórym z nich zwłaszcza tym piastującym najwyższe stanowiska służbowe wydaje się, że oni nigdy nie odejdą do rezerwy.Jednym słowem kol. Wójcik dał dobrą ocenę naszego środowiska . Reasumując . Nie solidaryzujemy się ,nie wspieramy w potrzebie ,nie tylko materialnie Nawet na pogrzeby kolegów trudno zebrać kilkunastu ,zazwyczaj , w Warszawie żegna kolegę z instytucji kilka osób. Jednym z pozytywów jest jeszcze Związek Żołnierzy WP, gdzie w Kołach tego związku spotykamy się i wpieramy wzajemnie .Drugim takim pozytywem są istniejące Stowarzyszenia Dywizji i jednostek Na przykład Stowarzyszenie Żołnierzy 8 Dywizji im Bartosza Głowackiego w Koszalinie którego jestem członkiem od wielu lat ,prowadzi aktywną działalność merytoryczną ,historyczna i koleżeńską. Spotykamy się każdego roku ,koledzy z Koszalina częściej. Wydaje mi się ,że poprzez zawiązywanie stowarzyszeń związanych z byłymi i istniejącymi jednostkami czy instytucjami centralnymi MON będzie można integrować nasze żołnierskie środowiska .Mówić głośno i pisać o nas w prasie codziennej, tygodnikach( nie tylko w Głosie Weterana, w internecie i nie patrząc na stopnie wojskowe oraz poprzednie stanowiska czuć się żołnierzami byłego i obecnego Wojska Polskiego.
    Stanisław S

Wypowiedz się