ATRAPA WYMIARU SPRAWIEDLIWOŚCI.

 

Atrapa wymiaru sprawiedliwości

sądy patologia

Rażące błędy sędziów, fałszowanie protokołów, bezprawne wyroki, nadużywanie immunitetów, korupcyjne powiązania ze światem pseudobiznesuto tylko niektóre z grzechów naszego sądownictwa

JANUSZ SANOCKI

W 2008 r. nyska po­licja próbowała całkiem bez­prawnie wyrzucić z domu 94-let- niego kombatanta Stanisława Dubrawskiego. Kiedy ja i moi koledzy z redakcji „Nowin Nyskich” stanę­liśmy w jego obronie, prokuratura postawiła nam całkowicie fałszy­we zarzuty. Podjąłem wówczas dramatyczną głodówkę, którą na­głośniły media. Tylko dzięki temu udało się obronić starszego czło­wieka prześladowanego przez funkcjonariuszy państwa. Udało się też uniknąć fałszywego oskar­żenia. Wszystkie zarzuty wobec dziennikarzy – po przeniesieniu śledztwa do innego województwa – okazały się bezpodstawne. Jeśli jednak ktoś myśli, że działający wbrew prawu policjanci albo pro – kuratorzy ponieśli jakiekolwiek konsekwencje, to się myli.

W Polsce działa kilkadziesiąt stowarzyszeń walczących z bez­prawiem w sądach i prokuraturze. Jedno z najbardziej aktywnych prowadzi Jerzy Jachnik, były przedsiębiorca z Bielska-Białej, od lat toczący wojnę z sądowym bezprawiem. W Lublinie poszko­dowanych broni stowarzyszenie Stop Bezprawiu, którego prezesem jest Jerzy Pietrzyk. Stowarzy­szenia zmagające się z „wymiarem niesprawiedliwości” działają w Wieluniu, Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Łodzi, Rze­szowie, Nowej Soli i w innych mia­stach. Poszkodowani przez wy­miar sprawiedliwości przedsię­biorcy, których sprawy przedsta­wiał program Polsatu „Państwo w państwie”, założyli w ubiegłym roku stowarzyszenie Niepokona­ni 2012. Wielość tych inicjatyw jest porażająca, a jeszcze bardziej po­rażające są sprawy, którymi zaj­mują się stowarzyszenia: rażące błędy sędziów, fałszowanie proto­kołów, bezprawne wyroki, nad­używanie immunitetów, pijani prokuratorzy bezkarnie rozjeż­dżający przechodniów na pasach, korupcyjne powiązania sędziów i prokuratorów ze światem pseu­dobiznesu. A jeszcze takie „dro­biazgi” jak bezpodstawne kiero­wanie ludzi na badania psychia­tryczne, wielomiesięczne, zupeł­nie niepotrzebne areszty, czyli ła­manie praw obywatelskich, za co potem Polska (a więc podatnicy) jest karana odszkodowaniami przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.

 

Aż kilkadziesiąt stowarzyszeń wałczy z bezprawiem w sądach

Jeśli do tego dodamy zwykłą, codzienną i bynajmniej niekorupcyjną niewydolność sądów, lekce­ważenie obowiązków przez sę­dziów, przeciąganie spraw latami, podczas gdy powinny trwać kilka tygodni, arogancję wobec peten­tów i lekceważenie własnych obo­wiązków – mamy obraz całkowi­tego rozpadu jednego z kluczo­wych sektorów państwa, bez któ­rego nie może dobrze funkcjono­wać ani gospodarka, ani życie publiczne.

Polska – można to całkowicie otwarcie stwierdzić – jest pań­stwem pozbawionym wymiaru sprawiedliwości. To, co kryje się pod tą nazwą w III RP, jest atrapą. Owszem, są jakieś budynki opa­trzone czerwonymi tabliczkami, są jacyś ludzie poprzebierani w togi. Nieliczni z nich starają się jakoś spełniać swoje obowiąz­ki, czasem nawet uda im się skazać jakiegoś złodzieja rowe­rów, ale tylko czasem. Cały sys­tem musi być zawsze brany w cu­dzysłów. „Wymiar sprawiedliwo­ści” w III RP to bowiem niewydol­na, skorumpowana, bezwład­na atrapa.

Co charakterystyczne dla III RP, sytuacja w tzw. wymiarze sprawie­dliwości jest znana każdemu. Dziesiątki programów interwen­cyjnych w telewizji, tysiące artyku­łów prasowych, działalność sto­warzyszeń, zalew skarg polskich obywateli do Strasburga nie wy­wołują żadnej reakcji ze strony po­lityków. Nikt się nie zastanawia nad przyczynami, nad tym, co zro­bić, co zmienić. W publicznej przestrzeni nie ma miejsca na żad­ną istotną debatę.

Jeśli już jakiś element systemu jest poddawany zmianom, ani o krok nie przybliża nas to do roz­wiązania najważniejszych proble­mów – jak w wypadku śmiesznej reformy Gowina, polegającej na li­kwidacji kilkudziesięciu sądów rejonowych. Czasem nawet zmia- najeszcze pogarsza sytuację – jak w wypadku stworzenia stanowi­ska prokuratora generalnego.

Nikt – ani rządzący, ani opozy­cja – nie ma odwagi na gruntowną reformę wymiaru sprawiedliwo­ści, bo bezwzględnie wiązałaby się ona z koniecznością zmiany kon­stytucji, odebraniem grupowych przywilejów kaście sędziów oraz prokuratorów i poddaniem ich

społecznej kontroli. To oczywiście wywołałoby opór, którego nie jest w stanie przełamać wiecznie zwa­śniona klasa polityczna, składają­ca się z wiernych (i bezmyślnych) żołnierzy poszczególnych partyjnych wodzów.

Dochodzimy tu do sedna roz­ważań. Prawdziwej reformy głę­boko zepsutego wymiaru spra­wiedliwości może dokonać tylko silny jednopartyjny rząd, który ma większość w Sejmie. Mogą ją przeprowadzić (a najpierw zrozu­mieć jej potrzebę) tylko posłowie kierujący się interesem obywateli, a nie drżące o partyjne notowania miernoty. A tacy posłowie i takie większościowe rządy możliwe są tylko w większościowym systemie wyborczym, w którym poseł ma mocne oparcie w swoich wybor­cach w okręgu, a w Sejmie wyłania się jednopartyjna większość, któ­rej reprezentacja – rząd – może dokonać nawet trudnych reform.

Polska gnije na skutek fatalnego, partyjnego systemu wyborczego, który odebrał obywatelom możli­wość wpływu na posła, rozdrobnił Sejm i całkowicie osłabił władzę wykonawczą. Dopóki tego nie zmienimy, dopóki nie wprowadzi­my jednomandatowych okręgów wyborczych, dopóty nie zmienimy również sytuacji w sądownictwie. Tak samo zresztą jak w innych ważnych dziedzinach naszego ży­cia publicznego

.Janusz Sanocki

Wypowiedz się