Wyszło szydło z worka

Opinia publiczna cyklicznie jest absorbowana aferami na szczeblu centralnym, wojewódzkim i terenowym. W zależności od możliwości i umocowania winnych korupcyjnych afer, finał jest na ogół bezbolesny i bohaterowie miękko lądują na nowych posadach. Nie potrzeby wymieniać tych wszystkich zdarzeń i jestem przekonany, że brak będzie podstaw do postawienia zarzutów peeselowskim „bohaterom”. Przy braku zainteresowania i pełnej bierności dziennikarzy jedynie blogerzy próbują zwrócić uwagę na karygodne zachowania. Oczywiście tego typu zachowania prokuratorów i sędziów nie mogłyby mieć racji bytu, gdyby nie pobłażliwość powołanych i wybranych do tego celu instytucji i organów.

Jedną z takich instytucji, gdzie każdy Polak powinien znaleźć możliwość obrony swoich racji i osłony przed bezprawiem jest sejmowa Komisja Sprawiedliwości, której obecnie przewodniczy poseł Ryszard Kalisz.

W dniu wczorajszym miałem możliwość obejrzeć posiedzenie tej komisji i jeszcze raz utwierdzić się w przekonaniu, że panu posłowi specjalnie nie zależy na wyjaśnieniu prawdy smoleńskiej, a jedynie w zrealizowaniu zaplanowanego posiedzenia komisji. Trudno również odnieść wrażenie, że nieobecny Generalny Prokurator swoją nieobecność na posiedzeniu uzasadniał chęcią poznania prawdy.

Wraz z potwierdzeniem, że urządzenia używane przez biegłych w Smoleńsku wykryły trotyl, całkowicie przewraca słynną konferencję prasową prokuratorów wojskowych. płk Jerzy Artymiak, a zwłaszcza siedzący obok niego płk Ireneusz Szeląg powinni byli pochylić pokornie głowę i przeprosić. Nic takiego nie usłyszeliśmy. Natomiast przewodniczący w kłopotliwy sposób usiłował zamknąć dyskusję i zakończyć spotkanie.

Posiedzenie komisji sprawiedliwości, przyznanie prawdy przez wojskowych – po przyciśnięciu do ściany – a zwłaszcza oświadczenie producenta detektorów odbierają resztki zaufania do prokuratury. Ale cóż, jaki pan-taki kram.

Pan poseł Kalisz usiłuje dobrze wypaść w mediach, co pozytywnie odbierają tylko jego najbardziej zagorzali zwolennicy, wczoraj natomiast pokazał, że stanowisko przerosło go.

Naprawdę, ja już złudzeń wcześniej nie miałem, co do zaufania do tych wojskowych prokuratorów i przewodniczącego komisji, ale gdy transmituje się takie posiedzenie i widać arogancję w stosunku do prawdy, to spokojnie na to patrzeć nie można.

Ale chociaż pozytywnym z tego posiedzenia komisji jest to, że teraz już prokurator Szeląg, jego szef i pan poseł Kalisz wiedzą, że urządzenie wykryło na samolocie materiał wybuchowy.