Czystka w “Uważam Rze”

Niepokorni idą do przodu

Paweł Lisicki

Wklejony poniżej tekst Pawła Lisickiego powinien odpowiedziec na wiele pytań dotyczących ostatnich decyzji na rynku prasowym.

Ostateczna ocena należy do czytających

Tadeusz P.

 

Igor Janke zapowiedział wczoraj, że dziś ujawnię na Salonie 24 swoje plany. I zawrzało. Jedni dopingują, inni szydzą. Zanim jednak napiszę o przyszłości kilka słów o tym co było.

Kiedy półtora roku temu tworzyłem tygodnik “Uważam Rze” myślałem, że żyję w kraju, w którym mimo wszystko działa wolny rynek, gdzie liczy się praca i umiejętności. Wierzyłem, tak jak zapewne inni współautorzy projektu nowego tygodnika – Bronisław Wildstein, Rafał Ziemkiewicz czy Michał Karnowski – że wystarczy mieć dobre pomysły, wytrwałość i wiarę w prawdę. Że ostatecznie żyjemy w wolnym świecie. Sądziłem, że jeśli tworzy się nowy tygodnik, jeśli samemu wymyśla się jego kształt, dobiera autorów, umieszcza w nim różne formy dziennikarskie, nadaje się tygodnikowi właśnie niepowtarzalny charakter, jedyny i nie do podrobienia, to ktokolwiek nie byłby jego właścicielem zostanie to uszanowane. W końcu na tym polega – czyż nie? – respektowanie cudzej intelektualnej własności. Mniemałem, że by pismo trwało i się rozwijało wystarczy wierne i wielosettysięczne grono czytelników, rosnące zaufanie reklamodawców, coraz lepsze wyniki finansowe.

Zapomniałem, że cała ta historia dokonuje się w Polsce. Że nie chodzi tu o kapitalizm i wolny rynek, ale o polski kapitalizm i polski wolny rynek. Polski kapitalizm, który polega na tym, że ktoś, kto nawet palcem nie kiwnął przy tworzeniu “Uważam Rze”, rości sobie prawo, by teraz ot tak jakby nigdy nic tygodnik ten nam zabrać, wyjąć go z rak prawowitych autorów i, nie bacząc na obyczaje i zasady, rozporządzać nim zgodnie ze swoim widzimisię. Na szczęście istnieją jeszcze czytelnicy i oni to właśnie, nie ja przecież, ani nie autorzy pisma, wymierzą uzurpatorowi sprawiedliwość.

Dosyć wszelako już o tym co było. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Co było minęło. Nie można się ciągle oglądać do tyłu. „Uważam Rze” okazał się prawdziwą potęgą, pismem, którego tak bali i nie znosili rządzący, a kochali czytelnicy. Ta wielka siła nie może zniknąć. Autorzy “Uważam Rze” piszą obecnie w różnych mediach. Jedni w Salonie, inni wpolityce, jedni chcą publikować “W sieci”, inni w “Gazecie Polskiej” a jeszcze inni nie mogą odnaleźć swojego miejsca. To co udało się osiągnąć “Uważam Rze” nie może pójść na marne. Było to nie tylko jedno z wielu pism prawicy, ale pismo docierające do nieprzekonanych, pismo kierujące się zdrowym rozsądkiem, otwarte na debatę i różne punkty widzenia. Pismo całkowicie wolne niezależne. A dzięki temu był to największym tygodnikiem społeczno politycznym w Polsce. Nie mam wątpliwości, że ten wielki sukces można powtórzyć. Że od nowa można zbudować tygodnik, którego polityczne potęgi będą się bać.

W polskich warunkach niezależność daje tylko własność lub współwłasność mediów. Dlatego to warunek podstawowy powodzenia następnego projektu, o którym myślę. Ale z całej historii wyciągam jeszcze jedną naukę. Codziennie doświadczam wielkiej solidarności tylu czytelników i blogerów. To im właśnie chcę powiedzieć, że z tworzenia nowego tygodnika nie zamierzam rezygnować.

I zapraszam ich już teraz, na gościnnych stronach Salonu24, do zgłaszania pomysłów i do dyskusji o tym jaki nowy “Uważam Rze” powinien być. Co było dobre i się sprawdziło, a czego nie warto kontynuować. Gdzie szukać partnerów i jak zabezpieczyć się na przyszłość. Wolna myśl i niezależna opinia nie mogą przegrać. Jestem pewien, że nowy tygodnik, jeśli powstanie, dzięki tym pomysłom i uwagom będzie jeszcze lepszy i ciekawszy niż poprzednik.

 

Paweł Lisicki

A oto inny glos w dyskusji:

W obronie Jana Pińskiego (i maskirowki też)

Nie uczestniczyłem w dyskusjach na temat czystek personalnych, które nastąpiły ostatnio w “Rzeczpospolitej” i w tygodniku “Uważam Rze”.

Zdarzały się już często podobne ‘numery’ w mediach za rządów Tuska. Jak już wiemy, redaktorem naczelnym “Urz” zostaje Jan Piński, były dziennikarz “Wprost” i kierownik działu informacji portalu “Nowy Ekran”. Piszę o tym teraz, bo zaskoczyła mnie reakcja prawicowych mediów.

Jan Piński nie ma w obozie patriotycznym żadnej, ale to żadnej wiarygodności. Jest wręcz antywiarygodny – pisze Jacek Karnowski w portalu wPolityce.pl. – Powołanie Jana Pińskiego, człowieka bliskiego Romanowi Giertychowi, nakłada się na dywagacje o nowej partii prawicowej, rzekomo ‘neoendeckiej’, na pewno prorządowej”. Wtóruje Karnowskiemu Łukasz Adamski, lokując Pińskiego w różnych niekorzystnych – jego zdaniem – kontekstach. Otrzymują więc ciosy portale konserwatyzm.pl oraz nowyekran.pl, a “Gazeta Polska” pisze przecież: “Maniacy zdarzają się wszędzie, ale na NE mamy ich niezwykłą koncentrację i promocję“.

Może warto dać sobie na wstrzymanie i poczekać na efekty? Też miałem już nie kupować tygodnika “Urz”, jednak rozgorączkowani dziennikarze rozbudzili moją ciekawość. Będę czytał dalej, a gdy odczuję fałszywe tony, napiszę o tym.

To jednak Maciej Walaszczyk w “NDz” posunął się najdalej w krytyce nowego szefa “Urz”. Pisze tak: “Bączek przypomina, że nowyekran.pl próbował zagospodarować prawicowych blogerów, ale jednocześnie publikował opinie, które można kojarzyć ze środowiskiem wojskowej bezpieki. (…) Coraz częściej jednak ludzie dostrzegają, że media tzw. mętnego nurtu nie służą do debaty i rozmowy”. Winą Jana Pińskiego jest to, że “w ostatnim czasie kierował działem informacji portalu internetowego nowyekran.pl, inicjatywy, który lansował za pośrednictwem blogerów najbardziej absurdalne teorie spiskowe dotyczące katastrofy smoleńskiej. Chodzi o tzw. maskirowkę”.

Przejrzałem teksty autora z ostatnich miesięcy. Nie dostrzegłem zażyłych związków z Giertychem ani tym bardziej z wojskową bezpieką. Jan Piński nie wypowiadał się też na temat maskirowki, a szef NE Tomasz Parol (nick: Łażący Łazarz) mówił w wywiadzie ze mną, iż nie przekonuje go ta teoria. Tak więc nie “Nowy Ekran” jest głównym przekaźnikiem tych treści. I szkoda – inscenizacja katastrofy na Siewiernym zdaje się być bardzo prawdopodobna.

Oddajmy na koniec głos Janowi Pińskiemu: “Media sympatyzujące z PiS (od “Gazety Polskiej” do “Naszego Dziennika”) nie dostrzegają istnienia innych prawicowych ugrupowań. Lansują koncepcję wojny, w której każdy przeciwnik Platformy Obywatelskiej musi być zwolennikiem PiS. Osoby krytykujące PiS są traktowane jako wrogowie. Doskonale widać to po wpisach zawodowych komentatorów internetowych (zapewne opłacanych przez partię) piszących na najważniejszych prawicowych portalach. Każda opinia krytyczna wobec PiS jest przedstawiana przez nich jako akt zdrady narodowej i dowód na bycie zwolennikiem PO. W tym szaleństwie jest metoda”.

zygmuntbialas