Chamstwo za przyzwoleniem

Pedał, degenerat, męska ladacznica

Felieton Janusza Sanockiego

Prezydent Komorowski podczas oficjalnego przemówienia w dniu 11 listopada wezwał, by polskie spory wytonować, a zwłaszcza by nie było w nich wyzwisk. Bardzo to szlachetna idea, tylko jej przyklasnąć. Do kogóż jednak jest skierowane to szlachetne prezydenckie wezwanie?

Wchodzę do sklepu i z półki straszy mnie okładka jednego z tzw. mainstreamowych tygodników – „Newsweek’a” redagowanego przez czołowego pupila pro-prezydenckich i pro-rządowych mediów Tomasza Lisa. Na okładce zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego w zbliżeniu i krzyczący tytuł: „Dzień świra”.

Nie jestem ja zwolennikiem Kaczyńskiego, ale tak chamskie zaatakowanie lidera opozycji, w końcu posła do polskiego sejmu, byłego premiera mojego kraju, po prostu mnie oburza. Nie byłem zwolennikiem również Kwaśniewskiego, ale kiedy ten przyjechał do Nysy witałem go jako burmistrz z szacunkiem i spotkanie było bardzo sympatyczne. Prezydent to prezydent.

Podobnie Kaczyński to były, a może i przyszły premier. Mieszanie go z błotem obraża nie tylko jego samego, obraża nas wszystkich, nawet mnie – chociaż nie jestem – jak przypominam – jego zwolennikiem.

Tomasz Lis jest gościem salonów, prezydent Komorowski nie ma problemu ze skontaktowaniem się z tym asem dziennikarstwa, wręcz rzekłbym „oralnym autorytetem dziennikarstwa”. I mam nadzieję, że nasz prezydent w trosce o to, żeby z publicznej debaty zniknęły wyzwiska, zadzwoni do naczelnego Newsweeka i zwróci mu uwagę, że niewłaściwe jest lżenie politycznego przeciwnika.

A oto inny prezydencki przyjaciel – poseł z Biłgoraja – Palikot Janusz. Pewnie wielu jeszcze pamięta, jak podczas kampanii prezydenckiej Palikot zmienił fryzurę czy coś takiego, na co ówczesny kandydat, dzisiejszy prezydent zawołał był radośnie:„Janusz, to ty?” Nie ma wątpliwości, że Prezydent jest w zażyłych stosunkach z liderem Ruchu Plastikowego (członka), ba nawet są pewnie dalej na „ty”.

I oto w przeddzień Święta Niepodległości autorytet medialny Palikot Janusz raczył był wyzwać jednego z najwybitniejszych polskich patriotów, człowieka, któremu niewątpliwie Polska współzawdzięcza odzyskanie niepodległości – Romana Dmowskiego – od hitlerowców i faszystów.

Dmowski był ojcem polskiego nowoczesnego ruchu narodowego odwołującego się do zasady prymatu narodowego interesu. Tego typu „nacjonalizmy” były właściwe wszystkim narodom w XIX wieku. Bez wątpienia nie miały one nic wspólnego z hitleryzmem czy faszyzmem, które to ruchy były ruchami socjalistycznymi odwołującymi się co prawda do pojęcia narodu, ale odrzucającymi (zwłaszcza hitleryzm) wszelkie normy cywilizacji chrześcijańskiej, uznającymi materialistyczną koncepcję darwinizmu społecznego i rasową koncepcję ludzkości.

Nie ma to nic wspólnego z myślą Dmowskiego i określenia użyte przez Palikota są po prostu wyzwiskami, którymi poseł z Biłgoraja (biedny Biłgoraj!) nie pierwszy raz obrzuca politycznych przeciwników.

Tak więc przypuszczam, że za publicznym apelem prezydenta pójdzie również prywatna reprymenda do jego przyjaciela Palikota, żeby nie lżył, nie bluzgał, nie łgał i nie obmawiał. Kto sieje wiatr, ten zbiera bowiem burzę.

Polacy na razie są oszołomieni mediami, myślą, że demokracja to właśnie chamstwo Palikota, bezczelna stronniczość Lisa czy obłuda panosząca się na politycznych salonach. Mogą sobie jednak przypomnieć czasy komuny, która ni mniej ni więcej robiła to, co dziś (bardziej profesjonalnie i bardziej bezczelnie) robi Palikot czy Lis. Przykładem Gomułka, który wyzywał z mównicy publicznie siedzącego w więzieniu znakomitego satyryka Janusza Szpotańskiego od „alfonsów”.

My zresztą też możemy posłowi z Biłgoraja zaserwować kilka soczystych wyzwisk np.:

Pedał

alfons

ladacznica(męska)

imbecyl

kurtyzana(sejmowa)

odmieniec

tuman.

Tak więc wybitny przedstawicielu Biłgoraja uważaj, żeby Prezydent nie zawołał zdumiony:

„Janusz! To ty?”

Janusz Sanocki