Rządy oligarchii zamiast demokracji

NARÓD, PAŃSTWO (II).

Demokracja parlamentarna, co to właściwie znaczy?

Marek Toczek

Dogmat ten w państwach Europy Zachodniej ma niezwykle bogatą kartę swej historii. Ofiarna walka mas ludowych otoczyła ten sztandar legendą, która do dzisiaj ma niezwykle silną moc sugestii i to zarówno tam gdzie hasła na nim wypisane zostały nieodwołalnie zrealizowane jak i tam gdzie praktyka pokazała bezsilność tej metody rządzenia wobec realnych postulatów życia.

U nas sztandar demokracji parlamentarnej nie ma takich szczytnych tradycji. Okres walki o jej wzniesienie przeżyliśmy w niewoli, a po odzyskaniu niepodległości, zarówno w 1918 roku jak i w 1989 roku, walka ta została zszargana ohydną praktyką tych, którzy z tej metody rządzenia nadal czynią dogmat.

Karykatura parlamentaryzmu, jaką zapisano w artykułach Konstytucji   II RP, zwanej marcową i co nas bardziej dzisiaj interesuje, w artykułach aktualnie obowiązującej Konstytucji III RP, uchwalonej 2 kwietnia 1997 roku, a także przede wszystkim praktyka, codzienna działalność poszczególnych organów władzy we wszystkich ich kolejnych kadencjach, mocno nadszarpnęła zaufanie społeczeństwa do polityków sprawujących władzę wykonawczą, sędziów oraz posłów i senatorów RP.

Dotychczasowa praktyka gruntownie zaprzeczyła definicji tej szczytnej idei, pokazała, że partie nawet te zaszeregowane, jako „prawica” mają ustrój, który jest zaprzeczeniem demokracji. To czystej wody oligarchia dbająca o swoje interesy, zapewniająca rządy w państwie klikom i środowisku mafijnemu. Ich praktyką w komunikacji społecznej jest perfidną propagandą wizerunku liderów i partii, windowanie wskaźnika popularności, a także składanie niekończących się obietnic, kreowanie rzekomych sukcesów i permanentne uchylanie się odpowiedzialności za skutki wynikłe z popełnionych błędów i zaniechań .

Jeżeli więc chcemy pracować dla prawdziwej demokracji, dla demokracji czynnej, nie dla frazesu – musimy zdobyć się na twórczy wysiłek, stworzyć ustrój polityczny na miarę naszych ambicji.

Sam fakt istnienia Sejmu z gromadą posłów wybranych w wieloprzymiotnikowym prawie wyborczym nie świadczy jeszcze o demokracji w Polsce. Warto też przyjrzeć się bliżej praktycznej działalności Państwowej Komisji Wyborczej (PKW) odpowiedzialnej za przebieg wyborów. Kto mianuje jej członków, w jakim odbywa się to trybie, jaki organ państwa jest odpowiedzialny za nadzór nad działalnością PKW i rozpatrywaniem skarg na jej orzeczenia? Ostatnie wybory ujawniły wiele dziwnych praktyk w toku wyborów i co? I nic, przysłowiowa karawana jedzie dalej.

       Jeżeli zgodzimy się, że podstawową zasadą demokracji jest szacunek dla człowieka, to dlaczego zasada ta w naszym państwie jest od ponad 20-tu lat gwałcona działalnością niemal wszystkich partii politycznych. Oto niektóre tylko przykłady:

           brak wizji państwa Polskiego, jako perspektywy dostatniego życia

     dla młodego pokolenia;

           brak skutecznej polityki pro-rodzinnej, wobec zagrożenia demograficznego;

           wyprzedaż majątku narodowego obcym, ograniczanie przestrzeni aktywności gospodarczej dla polskich przedsiębiorców w swoim kraju;

–     masowa likwidacja miejsc pracy, (np. tylko w zlikwidowanym

przemyśle okrętowym ok. 100 tys.);

–   demontaż systemu obronności i bezpieczeństwa narodowego;

–   niski poziom dochodów pracującej części Polaków;

–     uwłaczający poziom opieki socjalnej dla emerytów i rencistów;

–     niekończąca się reforma opieki zdrowotnej;

–   systematycznie zaniżany poziom edukacji młodzieży;

–   sprzyjanie emigracji milionów młodych, wykształconych Polaków

     za pracą;

–   patologia wymiaru sprawiedliwości;

–   brak programu walki z powszechnym ubóstwem na wsi i w małych miastach;

–   rozrost biurokracji;

–   powszechna korupcja;

–   brak skutecznej reakcji na liczne fakty szkalowania dobrego imienia Polaków, w tym oskarżenia o narodowy antysemityzm i masowe zbrodnie wobec żydów;

         Jakiegoż przestrzegania naczelnej moralnej zasady demokracji- szacunku dla człowieka – spodziewać się można po partiach, po ich liderach, które od początku tzw. transformacji ustrojowej mogą pochwalić się takimi „osiągnięciami”?

         Człowiek – obywatel, istnieje po to, aby mogli posługiwać się nim jak prostym narzędziem, maszynką do głosowania. Wykorzystując najnowsze techniki medialne, w tym działania na podświadomość, stwarza się sztuczny, nie istniejący wizerunek partii sukcesu i jej działaczy, okłamuje się wyborców nic nie wartymi programami wyborczymi, po czym obejmując urzędy realizuje się zupełnie inne zadania. Szybko ginie gdzieś po drodze instytucja kontaktu z wyborcami (władza nie ma czasu i wie lepiej), a rzetelna debata parlamentarna zastąpiona została zakulisowym targowiskiem i zwykłym prostactwem. Co parę tygodni obwieszcza się słupki rzekomego poparcia i władza puchnie z dumy.

       Jakże często nadużywa się uczuć narodowych, wykpiwa lub wynosi ponad miarę przynależność do grup religijnych czy etnicznych.

         Robi się to, aby pod maską tego świętego hasła, Polska – Ojczyzną Polaków, prowadzić obywatela na pasku przeciw wszystkiemu, co w narodzie najwartościowsze. Nie mówi się o obowiązkach obywatela względem państwa, o powinnościach państwa względem obywatela, nie wytycza się celów długookresowych i tych bliższych dla narodu, mówi się o obiektywnych trudnościach, o kryzysie światowym, europejskim, o naszych sojuszniczych zobowiązaniach, o wartościach jakie niesie przynależność do Unii Europejskiej.

Takie metody komunikacji to tresowanie mas, to dążenie do wyrobienia automatycznych odruchów i reakcji na hasło, formułkę w sposób z góry zaplanowany i przygotowywany do realizacji. To systemowe wyjaławianie ich poczucia odpowiedzialności za życie zbiorowe. Metody te są dzisiaj tak skuteczne, że nie wywołują już prawie wcale głosu protestu i społecznego oburzenia (najlepszym dowodem zanikająca frekwencja wyborcza). Fałsz i obłuda przyjmowane są coraz częściej bez większych reakcji, niemal z aprobatą. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że zbesztać człowieka, obić go, czy zgwałcić jego wolę jest czymś mniej ohydnym od owego metodycznego używania go jako bezwolnego „ślepego narzędzia”.

Ta haniebna moralność nieposzanowania człowieka ma swoje źródło w fałszywym pojęciu demokracji, w której „równość” pojęta jest, jako cel nie jako środek.

         Aby demokracji pozornej, demokracji frazesu, demokracji niwelującej, demokracji poniżającej człowieka przeciwstawić demokrację pracy i odpowiedzialności, nie wystarczą żadne hasła i zasady. Aby tego przewrotu duchowego dokonać musimy podjąć, jako przedstawiciele polskiej inteligencji wielką pracę moralną. Polega ona na tym, aby w dzisiejszym zatomizowanym społeczeństwie „wolnych jednostek”, „niezależnych indywiduów” wiązać ludzi nie tylko racjonalistyczną metodą uzyskiwania ich zgody na zasady programowe, nie tylko materialistyczną metodą wiązania ich interesem, ale moralną więzią zaufania i twórczą więzią powołania.

Zaufanie do zwierzchnika stwarza podstawę hierarchii i posłuchu nie pod presją i przymusem, lecz z dobrej woli, która jest ideałem więzi społecznych. Powołanie wiąże człowieka z zawodem i pracą zawodowa nie tylko chęcią zarobku, lecz chęcią podnoszenia poziomu życia społecznego i swego własnego.

Chcąc zrealizować demokrację musimy jako naród zdobyć się na twórczy wysiłek, na pracę realizacyjną w większości dziedzin życia publicznego. Chodzi o to by przywrócić powszechnie mentalność obywatela – patrioty i wygasić to, co narosło przez lata zniewolenia – mentalność niewolnika.

           

Julianów, 12 sierpnia 2012 r.                        oprac. Marek Toczek