Olimpijskie rozważania

DWIE POLKI, DWIE OLIMPIJKI

Dr Dariusz Grabowski

 

     Pierwsza Polka była klasyfikowana na drugim miejscu w uprawianej dyscyplinie sportu. W swym występie na olimpiadzie w Londynie przegrała wszystkie pojedynki – ten najważniejszy w grze pojedynczej już w pierwszej rundzie.

 

     Nie miała wówczas nawet godła Polski – orła na piersi. Ona i jej otoczenie tłumaczyli, że według ich wiedzy godła nie wolno umieszczać na stroju sportowca.

 

     Pierwsza Polka na własną porażkę w bardzo kiepskim stylu zareagowała uśmiechem i komentarzem – dobrze, że już się skończyło, są ważniejsze turnieje od olimpiady… było, minęło.

 

     Pierwsza Polka – tak, to ona – była chorążym polskiej reprezentacji, niosła biało-czerwoną flagę w czasie uroczystości otwarcia igrzysk. To ona została wyróżniona i uhonorowana tym zaszczytnym obowiązkiem i miała uosabiać wszystko co najlepsze w polskim sporcie, być dla innych wzorem sportowca walczącego aż do zwycięstwa.

 

     Druga Polka rozpoczęła starty jako jedna z faworytek w swojej dyscyplinie. W poszczególnych wyścigach przypływała w czołówce, ale były i wpadki, dalsze miejsca. Przyszło zwątpienie. O medalu decydował ostatni wyścig, musiała atakować z piątego miejsca. Skrajnie wyczerpana dopłynęła do mety, pokonała rywalki i zdobyła upragniony medal olimpijski.

 

     Wychodząc na brzeg chwyciła biało-czerwoną flagę – chciałoby się powiedzieć, tę niesioną przez pierwszą Polkę i na cały głos krzyknęła „Polska”.

 

     I jeszcze coś – druga Polka już przed olimpiadą zadeklarowała, że startuje także po to, by zdobyty medal wystawić na aukcję, a pieniądze z licytacji przeznaczyć na leczenie chorego dziecka sąsiadów z warszawskiego blokowiska.

 

     Ja imienia tej pierwszej Polki nie wypowiem, bo i po co… Imię tej drugiej Polki, która dla mnie powinna być pierwszą wśród pierwszych brzmi – Zofia Noceti-Klepacka i przed nią chylę czoła w najgłębszym szacunku…

 

Dariusz Grabowski