Krajowa Rada Sądownicza

Krajowa Rada Sądownictwa – system nomenklatury

Bogdan Goszczyński

Instytucją, która dba o „właściwą” obsadę sądów” jest Krajowa Rada Sądownictwa, twór powstały na agenturalnym spotkaniu okrągłego stołu. Zgodnie z ówczesnymi ustaleniami, każdy sędzia musi mieć jej błogosławieństwo i w rzeczywistości jest to kontynuacja nomenklatury komunistycznej, zapewniającej obsadę istotnych stanowisk swoimi ludźmi. Prezydent, formalnie mianujący sędziów, miał w tym być jedynie maszynką do zatwierdzania wcześniejszych ustaleń. Dlatego taką burzę wzbudziła odmowa prezydenta Kaczyńskiego zatwierdzenia wniosków KRS w stosunku do 9 sędziów. Prym w proteście wiodła oczywiście KRS i stowarzyszenie sędziów Justitia. Wsparli je również Rzecznik Praw Obywatelskich i Fundacja Helsińska. Charakterystyczne jest, że instytucje te niezmiernie rzadko, o ile w ogóle, wypowiadają się przeciwko nadużyciom i jawnemu rozbojowi sądów. Przy niesamowitej korupcji wymiaru sprawiedliwości, daje to wiele do myślenia co do ich rzeczywistych intencji. Jednym z formalnych zadań Krajowej Rady Sądownictwa jest dbałość o etyczne zachowanie się sędziów. Trudno nazwać etycznym zaoczne wydawanie arbitralnego postanowienia o alimentach, mającego na celu ruinę finansową ofiary ataku, czy uniemożliwianie kontaktu z dziećmi przez kilka lat. W dodatku przewodniczący wydziału w sądzie Jerzy Paszkowski, dopuszczał się oszustw dla uniemożliwienia przyjęcie zażalenia na postanowienie o owych astronomicznych alimentach. Odpowiedź KRS na moje pismo o zbadanie sprawy przez rzecznika dyscyplinarnego, była negatywna. Pojedyncze dochodzenia dyscyplinarne w stosunku do sędziów to w rzeczywistości listek figowy mający sprawić wrażenie poprawności działania Rady. Z moich obserwacji, olbrzymia większość sędziów ma mgliste pojęcie o rzetelnym prowadzeniu procesu i jest dyspozycyjna. Nie jest to przy tym dyspozycyjność wobec demokratycznie wybranego rządu. Naczelną zasadą jest lojalność w stosunku do niepisanych reguł rządzących zachowaniem się sitwy. Ciekawe, też że pojęcie rzetelnego procesu w ogóle nie istnieje w ustawodawstwie polskim. W kodeksie karnym jest jedynie mowa o przestępstwach przeciwko wymiarowi sprawiedliwości. Konstytucja co prawda stanowi o prawie do sprawiedliwego i jawnego sądu, lecz zapis ten jest kompletnie ignorowany. Olbrzymia ilość, jeśli nie większość postanowień sądowych jest wydawana w trybie niejawnym bez udziału stron, a jak wygląda sprawiedliwość wszyscy wiemy. Nie są mi znane przypadki jakichkolwiek sankcji wobec sędziów, których wyroki zostały uchylone w apelacji jako błędne. Postępowanie dyscyplinarne z reguły jest wszczynane dopiero wskutek nagłośnienia sprawy przez media. Jak zaś chętne są media do zajmowania się nadużyciami wymiaru sprawiedliwości, pisałem wcześniej w tym artykule.

Bogdan Goszczyński