Polska i jej granice.Spór w Zatoce Pomorskiej

                                                                                                                                                                                                                                                      POLSKA                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            POLSKA I JEJ GRANICE. SPÓR W ZATOCE POMORSKIEJ.

Adm. Marek Toczek

 

Jak podaje Rzeczpospolita „Zarząd Morskich Portów Szczecin- Świnoujście złożył w Sądzie Administracyjnym w Hamburgu odwołanie od wydanej przez tamtejszy Urząd Hydrografii i Żeglugi zgodę dla konsorcjum Nord Stream na budowę gazociągu przez Bałtyk. Polska spółka podjęła tę decyzję, gdy niemieccy urzędnicy oddalili jej sprzeciw wobec decyzji o wytyczeniu trasy gazociągu tak, że uniemożliwi ona rozwój portu w Świnoujściu. (…) Obecne położenie gazociągu na odcinku szlaku żeglugowego jest dla nas niekorzystne. (…) Niezagrożony jest ruch statków o zanurzeniu do 13,5 m (…) Nord Stream blokuje dostęp jednostkom o większym zanurzeniu i w praktyce ogranicza rozwój portu.”

 

Z pozoru wygląda to jak jakaś błaha, lokalna urzędnicza utarczka, bo jeśli sprawą nie interesuje się żadna władza państwowa, ani administracyjna, ani samorządowa, a tylko lokalny podmiot gospodarczy, to nie może to być coś ważnego. Czy jednak jest to tylko lokalna urzędnicza utarczka, sprawa błaha?

 

     Przebieg naszej morskiej granicy na Zatoce Pomorskiej do dnia dzisiejszego nie doczekał się formalno-prawnego usankcjonowania. Mówiąc bez ogródek sprawa polsko-niemieckiej granicy morskiej na Zatoce Pomorskiej, z punktu widzenia zabezpieczenia polskich interesów, od 1980 roku jest nieuregulowana i prowadzi do coraz ostrzejszych konfliktów.

Problem powstał po decyzjach podjętych na konferencji zwołanej przez forum ONZ (XXV sesja plenarna) zwanej „Konwencją prawa morza”, kiedy to wprowadzono nowe zasady wyznaczania granic morza terytorialnego i morskiej strefy ekonomicznej. Wcześniej na Bałtyku państwa wytyczały swoje granice wód terytorialnych w odległości 3 mil morskich od brzegu (ok. 5,5 km).

Tor wodny prowadzący z morza do portów w Szczecinie i Świnoujściu, i przyległe kotwicowisko nr 3, wytyczone i pogłębione dużym nakładem pracy polskich służb hydrograficznych, nie kolidowały z morską granicą NRD, przebiegały na wodach międzynarodowych. Strona niemiecka dotąd nie prowadziła na tym akwenie żadnej istotnej działalności gospodarczej.

     Po podpisaniu „Konwencji prawa morskiego” władze NRD jednostronnie określiły swoje nowe granice morza terytorialnego i morskiej strefy ekonomicznej w Zatoce Pomorskiej, zawłaszczając akwen na którym przebiegał tor wodny i wspomniane kotwicowisko. Strona niemiecka równolegle z podjętą decyzją o zmianie przebiegu granicy na Zatoce Pomorskiej, wprowadziła rygory meldunkowe dla polskich statków pod groźbą okrętów swojej marynarki wojennej. Było to ewidentne naruszenie prawa i niespotykany dotąd sposób rozwiązywania sporów w stosunkach międzynarodowych.

Podejmowane retorsje z naszej strony, polecenie ignorowania poleceń niemieckich przez kapitanów statków, wreszcie wyprowadzenie okrętów       MW RP dla podkreślenia naszego zwierzchnictwa na tym akwenie, nic nie dały, rosło napięcie. Podejmowane próby łagodzenia sytuacji, negocjacje organów administracji morskich – Urzędu Morskiego w Szczecinie, Urzędu Gospodarki Morskiej, a także Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie doprowadziły do porozumienia, wręcz przeciwnie rosło zagrożenie, że konflikt wymknie się spod kontroli. Interwencja najwyższych władz partyjnych doprowadziła do czasowego zażegnania konfliktu. W wyniku negocjacji doprowadzono do podpisania Umowy pomiędzy Polską a NRD (Berlin, 22 maj 1989 roku), w sprawie rozgraniczenia obszarów morskich w Zatoce Pomorskiej (Dz.U. z 1989r. Nr43, poz.233).

Znamiennym jest tu zapis art.5 ust.2 „(…) odcinek północnego toru podejściowego do portów Szczecin i Świnoujście, leżący na wschód od zewnętrznej granicy morza terytorialnego NRD, określonej w art. 3, a także kotwicowisko nr 3 nie stanowią szelfu kontynentalnego, strefy rybołówstwa i ewentualnej wyłącznej strefy ekonomicznej NRD.”

Gdyby wówczas strona polska uległa, nie zaangażowała wszystkich „argumentów” w tym sporze, ruch wszystkich statków do polskich portów w Szczecinie i Świnoujściu odbywałby się pod kontrolą niemiecką.

Po zjednoczeniu państw niemieckich Rzeczypospolita Polska i RFN zawarły 14 listopada 1990 r. w Warszawie „Traktat o potwierdzeniu istniejącej między nimi granicy” (Dz.U. z 1992r. nr 14 poz.54). W art.1 Traktat stanowi: „Umawiające się Strony potwierdzają istniejącą między nimi granicę, której przebieg określony jest w Układzie z 6 lipca 1950 roku, o wytyczeniu ustalonej i istniejącej polsko-niemieckiej granicy państwowej oraz w umowach zawartych w celu jego wykonania i uzupełnienia”.

Postanowienie to zostało potwierdzone ponownie w protokole z 9 kwietnia 1992 roku zamykającym przegląd umów traktatowych między Rzeczypospolitą a RFN. 25 maja 1994 roku w nocie dyplomatycznej niemiecki MSZ stwierdza: „(…) na odcinku północnego toru podejściowego do portów w Szczecinie i w Świnoujściu jak również na kotwicowisku nr 3, Niemcy nie zamierzają wykonywać jednostronnie praw i uprawnień zwierzchnich wynikających ze statusu wyłącznej strefy ekonomicznej lub szelfu kontynentalnego, o ile ich wykonanie mogłoby przeszkadzać lub utrudniać żeglugę”.

Pomimo obowiązujących regulacji prawnych pomiędzy Rzeczypospolitą a RFN, Niemcy 25 listopada 1994 roku na mocy wspomnianej „Konwencji prawa morza”, ustanawiają swoją wyłączną strefę ekonomiczną na Morzu Północnym i Bałtyku, w skład której włączono północną część toru podejściowego do naszych portów wraz z kotwicowiskiem nr 3.

Polska zaprotestowała notami dyplomatycznymi z 19 stycznia i 5 maja 1995 roku, w których podkreślano powstałą sprzeczność z wcześniej uzgodnionymi stanowiskami stron. Strona niemiecka odpowiedziała, że w jej rozumieniu wcześniejsze uzgodnienia dotyczyły potwierdzenia przebiegu granicy państwowej, a nie ustanowienia wyłącznej strefy ekonomicznej lub innych działań. Wyjątkowa logika argumentacji… ale w polityce liczą się fakty a nie sentymenty.

Rząd polski nie zaakceptował takiej argumentacji i w trybie pilnym, rozporządzeniem Rady Ministrów z 22 lutego 1995 roku (Dz.U. z 1995r. nr 20, poz.101), w sprawie ustalenia granicy redy dla portów morskich w Szczecinie i w Świnoujściu, włączyła wody północnego odcinka toru podejściowego i kotwicowiska nr 3 w akwen redy portowej.

W listopadzie Niemcy ogłosili, że organizują na spornym akwenie ćwiczenia swojej marynarki wojennej. Polskie MSZ wystosowało protestacyjne pro- memoria żądając przesunięcia rejonu ćwiczeń poza wody uznawane przez Polskę za morze terytorialne. Niemcy formalnie ćwiczeń nie odwołali, ale prawdą jest, że ich tym razem nie rozpoczęli.

Nie był to jednak koniec incydentów. Niemieckie „interwencje”, próby wywierania presji i akcentowania swojej dominacji były zjawiskiem coraz częstszym. Podejmowane przez stronę polską negocjacje nie zbliżały do uzgodnienia stanowisk stron.

W 2005 roku Ministerstwo Ochrony Środowiska i Bezpieczeństwa Reaktorów RFN wydało jednostronne postanowienie o ustanowieniu rezerwatu przyrody „Zatoka Pomorska”, obejmującego obszar redy Świnoujścia, w tym północny odcinek toru podejściowego i kotwicowisko nr 3. Mocą rozporządzenia zabroniono, między innymi, poboru i składowania urobku z prac przy pogłębianiu i utrzymywaniu normatywnej głębokości na torze wodnym, co praktycznie pozbawia naszą administrację morską możliwości gwarantowania bezpiecznej żeglugi na torze.

W sierpniu 2006 roku na spornym akwenie niemiecka marynarka wojenna przeprowadziła ćwiczenia z ostrym strzelaniem artyleryjskim. Niemcy doprowadzili do sytuacji wymuszonych manewrów naszych promów morskich (m/s „Gryf”, m/s „Mikołaj Kopernik” i m/s „Wawel”). Noty protestacyjne polskiego MSZ zostały zignorowane. Tu widać, że w polityce argument siły jest bardzo pomocny, robi wrażenie więc jest często stosowany w praktyce, nawet w tak „bezpiecznej strefie” jaką jest Europa środkowa i Bałtyk.

W grudniu 2009 roku rząd niemiecki przedstawił nowy projekt Planu Zagospodarowania Przestrzennego Morza Bałtyckiego. W dokumencie tym ujęto także problem północnego toru podejściowego do portów polskich i kotwicowiska nr 3. Zawarto tu stwierdzenie, że strona niemiecka na razie nie będzie zgłaszać do tego akwenu roszczeń prawnych, jednak z punktu widzenia Niemiec obszar ten należy do niemieckiej wyłącznej strefy ekonomicznej Morza Bałtyckiego.

Aktualna sytuacja związana z budową gazociągu Nord Stream wyraźnie przekonuje, że Niemcy nie zamierzają w kwestii spornego akwenu czynić żadnych ustępstw. Dyrektor zarządzający spółką Nord Stream, Matthias Warnig, polski pozew przeciwko Niemcom przyjął ze zdumieniem. Oświadczył, że nie zna żadnego projektu dot. pogłębienia toru wodnego i polskiego portu do głębokości 15 metrów i nie wyobraża sobie gdzie tak wielki urobek z pogłębiania (ok. 15 mln ton) miałby być składowany (Zatoka Pomorska to przecież rezerwat przyrody). Nie rozumie skąd więc oskarżenie o ograniczaniu możliwości rozwojowych portu? Jest przekonany, że zgody władz niemieckich na takie działania nigdy nie będzie. Warnig oświadczył, że polski pozew nie ma żadnych szans. Tor wodny do polskich portów przebiega przez niemieckie wody terytorialne i stanowisko rządu Niemiec jest znane od dawna.

Tu chyba leży przyczyna dlaczego w tak ważnej wydawałoby się sprawie Rząd III RP umywa ręce. Sprawę przegrano już dawno i przez ostatnie lata uprawiano niczym nieuzasadnioną propagandę sukcesu, a dzisiaj szuka się kozła ofiarnego.

Polskie porty zachodniego wybrzeża, Szczecin i Świnoujście, czy nam się to podoba czy nie, skazane zostały na marginalizację. Ich rolę od kilkunastu lat przejmują porty niemieckie, przede wszystkim Rostok.

Zdumiewającym jest fakt jak można było w takiej sytuacji politycznej podjąć decyzję o lokalizacji gazoportu w Świnoujściu? Przecież opłacalność, sens tej inwestycji, to transport gazu dużymi statkami – baltmaxami.

Słuszną decyzję o pilnej potrzebie dywersyfikacji dostaw gazu można było realizować inaczej, bezpieczniej, szybciej i taniej. To co nam się szykuje, w znanych już politycznych realiach, to sabotaż.

Przecież inwestycja Nord-Stream to biznes na dużą skalę, a przy tym polityczne uderzenie w państwa Europy środkowo-wschodniej, dzisiaj jeszcze tranzytowe, jutro już nie. Głównymi udziałowcami tego biznesu są Rosja i Niemcy, choć formalnie reprezentowane przez podmioty gospodarcze. Pytaniem retorycznym jest czego możemy spodziewać się po zakończeniu budowy i uruchomieniu tłoczenia gazu rurą po dnie morskim. Czy polski gazoport nie jest tu solą w oku? Lokalizacja gazoportu w Świnoujściu staje się konkurencją dla Nord-Strim więc trzeba zminimalizować jej opłacalność.

Zastanawia fakt dlaczego o całej tej sprawie, o delimitacji obszarów morskich na Zatoce Pomorskiej, tak mało się u nas mówi. Wszystkie media nabrały wody w usta, jakby od lat nic się nie działo. Jest to temat w świadomości Polaków niemal zupełnie nie znany. Jako suweren, w sprawach politycznych, jesteśmy karmieni nic nie znaczącymi, okrągłymi komunikatami ze spotkań przywódców, obrazkami miłych gestów i sympatii, a w rzeczywistości w zaciszu gabinetów konstruuje się nowe otoczenie polityczne, niekoniecznie dla nas korzystne. Zmienia się to w zastraszająco szybkim tempie.

Media instruują nas, że mamy się cieszyć, bo Świnoujście dołączy do grona takich miast jak Barcelona, Boston, Wenecja, Ateny…, bo tam już są instalacje gazoportu…. To są argumenty dla kretynów, ja nie godzę się na takie traktowanie Polaków.

     Prawem każdego narodu jest być dobrze rządzonym, rzetelnie informowanym. Mamy więc jako Polacy, obywatele i wyborcy prawo wymagać rzetelnego wypełniania funkcji państwowych, a także obowiązek nieustannego przypominania rządzącym o nakazie rządzenia w interesie narodu polskiego.

 

 

 

Julianów, 8 kwietnia 2011 r.                                                           Marek Toczek