Budujemy czy naprawiamy?

Budujemy, czy naprawiamy?

 

Andrzej Ruraż-Lipiński

 

Obowiązki polskie

 

Czym jest Polska, jaką jest dzisiaj i dokąd zmierza? A ci z nas, którzy myślą o kraju, z troską o przyszłość, pytają jeszcze: jaka będzie Polska? I jeszcze jedno pytanie – to ciągle to samo pytanie, zawarte w tytule – co robimy, budujemy, czy naprawiamy? To właśnie pytanie jest najważniejsze, bowiem odpowiedź na nie, to równocześnie odpowiedź na wszystkie pytania dotyczące naszej Polski. A może, w świetle tego, co dzieje się w parlamencie, pytanie to nie jest na miejscu?

 

Zagrażają nam nowe wybory parlamentarne. Problem jest tylko jeden – wybory w maju (jak chce PiS) czy na jesieni (jak chce PO). Dla towarzyszy z SLD, wszystko jedno, więc siedzą, w miarę, cicho. Uaktywnił się ich wódz naczelny, który teraz poucza Amerykanów, ich jedyna nadzieja na wspólny front walki o Polskę, (bo walkę mają wpisaną w swój katechizm, a Polska może być tylko socjalistyczna, tzn. ich). Pocieszające jest tylko to, że martwi się Giertych z Lepper (marna to pociecha}.

Gdyby te wszystkie pytania zadawali sobie, dużo wcześniej, wszyscy Polacy, (lub większość z nas), bylibyśmy już w innym miejscu i mielibyśmy nadzieję na nowe państwo, powstałe na trwałych fundamentach, państwo reprezentujące własny naród i troszczące się o jego dobro. A tak, trzeba się zastanawiać, czy Kaczory, w ogóle wiedzą, co chcą i, czy wiedzą, co powinni robić. Nie można robić dziesięciu rzeczy na raz – zróbmy, choć jedno, ale do końca. Nie można działać bez planu, bo nic z tego nie będzie, o czym wie każda, dobra gospodyni domowa. I znowu stracimy szansę, a Bolek (Lech Wałęsa), z Partią Ludzi Rozumnych (UW), już zaciera ręce i w swej głupocie, sądzi, że ponownie weźmie się za ratowanie (nie daj Boże).

 

A, tymczasem, presja propagandowego, agresywnego bełkotu Tuska i demagogicznych kłamstw jego pani Hani z bazaru, a także nieustannej demoralizacji i agresywnego ateizmu oraz nieudolne przejawy naprawy struktur i funkcji państwa, napełniają chaosem i niepokojem codzienność naszego społeczeństwa. Ten właśnie chaos, niepokój o każdy dzień i agresywna propaganda antypolska, wprowadzają nieustanny zamęt w głowach Polaków, utratę wiary w IV RP i pogłębiającą się niechęć, wręcz wrogość do polityki i nieufność do Kościoła, co źle rokuje na przyszłość. Tę najbliższą i na następne lata. A przecież to właśnie dzisiaj rozstrzyga się przyszłość polskiego Narodu i państwa, i nie można mówić, że mnie nie interesuje polityka ( a oto chodzi naszym wrogom) i nie chcę mieć z nią nic wspólnego. To tylko państwa, o tzw. rozwiniętej i ugruntowanej od lat demokracji, mogą sobie na taki komfort pozwolić. Tam wszystko jest poukładane, poglądy na rzeczywistość przekazywane dzieciom w procesie wychowawczym. Ludzie uaktywniają się politycznie przed samymi wyborami, głosują na partię polityczną o od dawna wykrystalizowanych poglądach i nie są tak podatni na propagandę medialną, jak my. Polacy nie mogą sobie na to pozwolić, bowiem u nas, dopiero teraz, demokracja raczkuje, scena polityczna się kształtuje, a walka o poglądy polityczne jest bezkompromisowa. U nas dopiero kształtuje się państwo polskie, a jego rozwój i suwerenność jest, niestety ciągle, niepokojąco zagrożony. Nie pozwólmy, aby rację miał były premier Wielkiej Brytanii, który powiedział: „…Dobry Bóg dał Polakom wiele, ale nawet za grosz nie dał im rozumu politycznego.”

 

Musisz, bracie Polaku, brać udział w tym procesie, musisz świadomie brać udział w wyborach i życiu publicznym. Nie wolno stać z boku. Tu chodzi o własne państwo i przyszłe pokolenia Polaków. W tej walce o polskość, jesteśmy zdani tylko na własne, zjednoczone siły Narodu i na Boga. Na pewno nie na obcych!

 

Chyba, w historii polskiej państwowości, nie było takiego zagrożenia. Przez te całe wieki, Naród polski zawsze musiał walczyć o swoją godność i własne państwo, ale było łatwiej. Wróg był znany, oczywisty, bardziej rozpoznawalny. Dzisiaj wrogowie są wśród nas, mówią polskim językiem, wykorzystują naszą narodową otwartość, szlachetność i wspaniałomyślność i dlatego, tym bardziej są groźni. I dzisiaj jeszcze, mamy znowu szansę to zmienić!

 

Zapyta ktoś, o czym, w takiej sytuacji, powinniśmy pamiętać i czym się kierować. Wystarczy przypomnieć sobie słowa kardynała Wyszyńskiego z 1970r., który powiedział „Wielką mądrością jest umiejętność czerpania z doświadczeń przeszłości. Aby się ostać, musicie sięgnąć do tych sił w narodzie, dzięki którym trwa on od wieków, mimo tylu niebezpieczeń, cierpień i wojen”. Można dodać: mimo takich wad narodowych, jak prywata, pieniactwo, przekupstwo, lekkomyślność i brak jedności, a także podatnością na machiavellowskie zasady tzw. postępu i wpływy państw kolonialnych i zaborczych, których wizerunek w Polsce był i jest celowo zafałszowany, czego przykładem są hasła zbrodniczej rewolucji francuskiej.

 

Wielki polski polityk, Roman Dmowski, który wprowadził pojęcie narodu, jako kontraktu międzypokoleniowego, tak pisał: „Jestem Polakiem (…) nie dlatego, że mówię po polsku(…) Jestem Polakiem – to znaczy, że należę do narodu polskiego na całym jego obszarze i przez cały czas jego istnienia, zarówno dziś, jak w wiekach ubiegłych i w przyszłości; to znaczy, że czuję swą ścisłą łączność z całą Polską (…).(…) Wszystko, co polskie, jest moje. Wolno mi być dumnym z tego, co w Polsce jest wielkie, ale muszę przyjąć i upokorzenie, które spada na Naród za to, co jest w nim marne”.

Jestem Polakiem, więc mam obowiązki polskie; są one tem większe i tem silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka (…)”

 

A Ty, bracie Polaku, jakim jesteś typem człowieka? Jakie są Twoje polskie obowiązki, ( bo bez wątpienia je masz), do jakich się poczuwasz i jak je wypełniasz?

 

 

 

Andrzej Ruraż-Lipiński

     23 marca 2006