Bałtyk przedłużeniem Wisły i Odry

„Błękitna Polska”: Bałtyk musi być przedłużeniem Wisły i Odry!

Krzysztof Zagozda 

            Kilka miesięcy temu opinię publiczną zbulwersowała konstatacja Komisji Europejskiej, że Polska nie leży nad morzem. Mało kto jednak dostrzega, że rzeczywista istota dramatu nie tkwi w brukselskim tworzeniu „nowej geografii”, ale w naszej własnej – cywilizacyjnej i mentalnej – ucieczce znad Bałtyku. Destrukcyjna polityka morska kolejnych rządów sprowadziła ten akwen do funkcji plażowej, karygodnie rezygnując z wykorzystania jego strategicznych, gospodarczych i militarnych walorów. Potrzebą chwili jest wypracowanie koncepcji kompleksowego uwolnienia potencjału drzemiącego w polskim dostępie do Bałtyku i uczynienie z niego rzeczywistego „okna na świat”. Warunkiem sine qua non skuteczności tego programu jest rewolucyjna zmiana w postrzeganiu roli żeglugi śródlądowej, a więc zagospodarowanie dróg wodnych w kierunku transportu wewnętrznego i tranzytowego.

 

            Jest oczywiste, że zarówno polska racja stanu, jak i uwarunkowania ekonomiczne wymagają, by inwestorem i właścicielem podstawowej infrastruktury morskiej i rzecznej był skarb państwa. Z tego powodu konieczne jest natychmiastowe odstąpienie od programu wyprzedaży infrastruktury portowej i jej stopniowa odbudowa ukierunkowana na budowę dróg wodnych o parametrach międzynarodowych. Tylko wówczas włączą się one do intermodalnego systemu transportowego obsługującego wymianę handlową w osiach Wschód-Zachód oraz Północ-Południe i odbiorą bądź dostarczą ładunki do naszych portów morskich. Ze wszech miar pożądanym krokiem będzie wyłączenie dróg wodnych z gestii Ministerstwa Środowiska i podporządkowanie ich – zgodnie z obecnym stanem rzeczy – Ministerstwu Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Terroryzm ekologicznych doktrynerów winien zostać zastąpiony myśleniem gospodarskim, zdroworozsądkowym.

 

            I właśnie ten zdrowy rozsądek wsparty pozytywnym egoizmem państwowym (obserwowanym w przedsięwzięciach wszystkich organizmów państwowych, także tych tworzących dziś Unię Europejską) musi być decydujący w tworzeniu stabilnych i rozwojowych warunków prowadzenia działalności gospodarczej podmiotom współtworzącym polską żeglugę śródlądową. Państwo musi wypracować proste i skuteczne procedury finansowego wspierania tych podmiotów, a także mechanizmy wykorzystujące do celów praktycznych wnioski z relacji dwustronnych na linii: państwo-przedsiębiorcy. Istniejące dziś środowiskowe instytucje opiniujące pełnią „funkcje ozdobne” i stanowią swoiste alibi dla urzędów państwowych uśmiercających polski transport rzeczny.  

 

            Ruch „Błękitna Polska” zdaje sobie sprawę, że rozwój czy stagnacja każdej gałęzi gospodarki jest w dużej mierze pochodną decyzji stricte politycznych. Specyfika żeglugi śródlądowej powoduje, że bez inwestorskiej inicjatywy państwa polskiego niemożliwe jest ożywienie tej branży. Ogromu przedsięwzięcia nie są i nie będą w stanie finansowo i organizacyjnie udźwignąć przedsiębiorstwa prywatne. Dalszy marazm na polskich rzekach równać się będzie likwidacji ostatnich firm armatorskich oraz odpływowi za granicę kadry fachowców.

 

            Konieczne wydaje się zaliczenie żeglugi śródlądowej – wraz z całym transportem – do strategicznych gałęzi gospodarki, a tym samym nadanie jej wysokiego priorytetu inwestycyjnego. Transport to krwioobieg całego systemu gospodarczego, koło zamachowe produkcji i handlu. Od jego udrożnienia zależy w ogromnej mierze ekonomiczny rachunek całych gałęzi przemysłu. Należy tu przede wszystkim zwrócić uwagę bezpośrednią zależność od niego – wspomnianej wyżej – gospodarki morskiej: portów, stoczni, przedsiębiorstw armatorskich i połowowych, a w konsekwencji i Marynarki Wojennej. Regulacja systemu rzecznego dla potrzeb żeglugi oznacza także wzrost bezpieczeństwa powodziowego i wodnego, a także poziomu wykorzystania ekologicznej energii wodnej.

 

            Nie istnieją żadne racjonalne przesłanki przemawiające za utrzymywaniem tego stanu zapaści. Nasi bliżsi i dalsi sąsiedzi dawno już zrozumieli i dziś wykorzystują dobrodziejstwo wynikające z dróg wodnych. Czas byśmy i my poszli w ich ślady. Tym bardziej, że położenie Polski implikuje świadczenie usług tranzytowych nie tylko wzdłuż osi europejskich, ale i z kierunków azjatyckich. Nie trzeba tu dodawać, jak wielka masa towarowa – bez uszczerbku dla środowiska i bezpieczeństwa na drogach a z pożytkiem ekonomicznym – mogłaby każdego dnia płynąć przez Polskę.

 

            Należy przy tym zdawać sobie sprawę z konieczności współdziałania inwestycyjnego z innymi państwami. Już dziś odpowiednie agendy rządowe powinny zasiąść przy kilku stołach z tymi, którzy są zainteresowani wspólnymi przedsięwzięciami tworzącymi nowe drogi wodne. Niech zaproszą do Polski Czechów, Słowaków, Ukraińców, Białorusinów i Niemców. Tam, gdzie możemy zarabiać sami, czyńmy to bez żadnych zahamowań. Bądźmy jednak aktywni również tam, gdzie nieodzowna jest obecność partnerów zagranicznych. Wystarczy prosta kalkulacja ekonomiczna i polityczna, by takie wspólne cele najpierw postawić, a potem systematycznie realizować.

 

            „Błękitna Polska”, która 28 kwietnia ukonstytuuje się jako ruch społeczny, ma ambicje zaprezentować rodakom autorski program obejmujący wszystkie obszary życia gospodarczego. Polsce niezbędna jest nowa wizja rozwoju, alternatywna wobec tych, które zaskutkowały zapaścią cywilizacyjną. Kompleksowy program naprawczy może powstać tylko w oparciu o zaangażowanie grup eksperckich rozumujących kategoriami racji stanu, potrafiących uchwycić i zaakcentować sposób myślenia propaństwowego, oczyszczonego z partykularnych interesów wąskich grup i środowisk. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych żeglugą śródlądową do merytorycznego współtworzenia naszego programu powstającego pod hasłem „Wspólnymi siłami”. Oczekujemy pomocnego odzewu osób zawodowo, naukowo bądź choćby emocjonalnie związanych z transportem rzecznym. Wspólnie wypracujmy najlepsze rozwiązania dla Polski.

 

 

            Krzysztof Zagozda